Thermomix zdrożeje - to już fakt!
fot. thermomix

Thermomix zdrożeje – to już fakt!

O Thermomixie słyszał każdy. Co więcej, pewnie wielu z Was ma go w domu. Jeśli jednak zastanawialiście się dopiero nad jego kupnem, to lepiej zdecydować się już. Urządzenie ma w lutym podrożeć, a wszystko przez nieustannie drożejące komponenty.

Sprzęt, który częściowo wyręczy w kuchni

Jeśli myśleliście, że inflacja już Was nie zaskoczy, to się myliliście. Jeśli też mieliście w planach zakup Thermomixa nie ma co zwlekać, trzeba się pospieszyć, bo od lutego cena będzie wyższa. Jak wynika z najnowszych informacji, firma Vorwerk, istniejąca od 140 lat, odczuła wzrost cen komponentów, które są konieczne do produkcji tego popularnego urządzenia. Dlatego też podjęła decyzję o podniesieniu cen swojego sprzętu, który na rynku istnieje już prawie 30 lat.

thermomix tm6 i thermomix friend
Thermomix (źródło: Vorwerk)

Urządzenie jest nieustannie aktualizowane, a jego funkcjonalność ulepszana przez dodatkowy osprzęt, który można dokupić. Ostatnio głośno było o nakładce do krojenia, dzięki której warzywa i owoce można łatwo zetrzeć na plastry czy grube i cienkie paski. Natomiast aktualizacje Cookidoo pozwalają na coraz lepsze dostosowanie tego kuchennego sprzętu do potrzeb użytkownika i domowników.

Rosnące ceny nie ominą Thermomixa

Obecnie na rynku dostępny jest model z serii TM6, który na tę chwilę kosztuje 5745 złotych, jednak jak się okazuje, cena ma wzrosnąć w nadchodzącym miesiącu. Póki co nie pojawiła się informacja dotycząca kwoty tej podwyżki. Wzrost cen wynika z ograniczonej dostępności komponentów koniecznych do powstania kuchennego sprzętu oraz rosnących ich kosztów, co w sumie nie jest niczym dziwnym, patrząc na rynkowe niedobory i braki, co odczuwa m. in. także branża motoryzacyjna.

Ostatnia podwyżka miała miejsce zeszłe wakacje, kiedy to koszt sprzętu podskoczył o 250 złotych. Mimo to, trzeba przyznać, że w Polsce ceny Thermomixa nie są wygórowane, a na tle Europy wypadamy naprawdę nieźle, bo na przykład w Czechach to samo urządzenie po przewalutowaniu wiąże się z wydatkiem ponad 7 tysięcy złotych.