Robotów sprzątających pojawia się coraz więcej. Na rynku można spotkać także nowe marki, które dopiero zaczynają swoje „odkurzaczowe” przygody. Tak w sumie jest z marką Trouver, która niedawno zaprezentowała robota Trouver Finder. Jak się sprawdza w moich testach? Co warto o nim wiedzieć? Czy to wart rozważenia model? O tym dowiecie się z mojej recenzji.
Trouver to stosunkowo nowa marka, która zadebiutowała na rynku dosłownie kilka miesięcy temu. Dopiero zyskuje na popularności, jednak niewątpliwie za produktami stoi stanowczo większe doświadczenie. Jest to bowiem ten sam producent, co w przypadku urządzeń z logo Dreame. A obie marki należą już do doskonale znanego i lubianego ekosystemu Xiaomi. Tak więc – nie taki Trouver Finder obcy, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało… 😉
Wideorecenzja
Co w opakowaniu razem z Trouver Finder?
W opakowaniu, po otworzeniu, najpierw w oczy rzuca się instrukcja obsługi, umieszczona na przekładce z tektury. Pod nią znajduje się główny bohater recenzji, czyli robot Trouver Finder. Po wyjęciu go z pudełka zobaczymy jeszcze akcesoria niezbędne do jego pracy.
Wśród tych akcesoriów znajdziemy:
- szczotkę boczną, montowaną od spodu, służącą do wymiatania nieczystości przy krawędzi ścian i mebli,
- podkładkę mopującą z pojemnikiem na wodę (270 ml) i montowaną na rzep ściereczką,
- stację ładującą,
- ładowarkę sieciową do stacji.
Omawiając obudowę robota, od góry odstaje moduł z obrotowym skanerem laserowym, który pozwala na lepszą orientację w odkurzanych pomieszczeniach. Są też dwa klawisze funkcyjne (włącznik oraz powrót do stacji ładującej) oraz ruchoma pokrywka, pod którą znajduje się pojemnik na nieczystości oraz przyrząd do czyszczenia.
Pojemnik jest wyciągany z robota po zwolnieniu zaczepu. Poza sporą przestrzenią na śmieci, wynoszącą 570 ml, jest tu także umieszczony filtr HEPA. Pozwala on zatrzymać niemal wszystkie nieczystości wewnątrz pojemnika, żadne pyłki nie powinny się z niego wydostawać podczas pracy.
Od spodu z kolei mamy trzy koła: dwa napędowe z amortyzatorami, pozwalającymi przejeżdżać przez progi, dywany i przeszkody do 2 centymetrów oraz jedno skrętne, które ułatwia jazdę. Zamontowano tu także piny do ładowania, z którymi robot styka się w stacji oraz czujniki zapobiegające spadnięciom ze schodów. Są również dwa elementy, do których łączy się podkładkę mopującą.
Ostatnimi elementami od spodu są szczotki sprzątające. Przy krawędzi jest miejsce na zamontowanie wspomnianej szczotki bocznej, a w centralnej części jest jeszcze szczotka w postaci rolki. Ma ona naprzemiennie ułożone włosie i gumowane paski, co zwiększa skuteczność sprzątania na różnych powierzchniach. Oczywiście szczotkę można wyjąć i oczyścić (na przykład z wkręcających się włosów i sierści), do tego przydatny okazuje się przyrząd schowany pod pokrywą pojemnika na nieczystości.
Trouver Finder, jak każdy robot sprzątający, od przodu ma jeszcze zderzak amortyzujący uderzenia w przeszkody na trasie pracy. Są w nim wbudowane też odpowiednie czujniki, które zapobiegają mocniejszym kolizjom. Trzeba przyznać, że ten sprzęt bardzo delikatnie podjeżdża do ścian i mebli, nie ma więc obaw, że coś zostanie uszkodzone. Od drugiej strony względem zderzaka znajdziemy jeszcze głośnik, z którego wydobywają się komunikaty o stanie pracy urządzenia. Niestety, są one w języku angielskim.
Aplikacja
Trouver Finder należy do ekosystemu Xiaomi, co oznacza, że będzie łączył się z aplikacją Xiaomi Home. Pozwala to w łatwy sposób zarządzać większą ilością urządzeń z jednego miejsca. Szkoda jedynie, że robot nie chce współpracować z Google Home i Amazon Alexa, przez co sterowanie głosowe staje się niemożliwe.
Łączenie z Xiaomi Home jest bardzo proste. Wystarczy, że pobierzemy aplikację ze sklepu Google Play lub App Store, a następnie się zalogujemy lub zarejestrujemy. Trouver Finder bez problemu działa na polskich serwerach, możemy więc wybrać właśnie ten.
Najłatwiejszym sposobem na połączenie się z robotem jest przejście do sekcji szybkiego dodawania sprzętu. W międzyczasie uruchamiamy w robocie tryb parowania poprzez jednoczesne przytrzymanie dwóch klawiszy na obudowie. Po chwili robot powinien pojawić się w aplikacji. Wystarczy już teraz że podamy hasło do routera, wskażemy lokalizację oraz nazwę dla urządzenia. I gotowe, można korzystać z aplikacji!
Mapka ułatwia sprzątanie!
Na początku funkcjonalność aplikacji Xiaomi Home jest niewielka. Żeby to zmienić musimy uruchomić pierwsze sprzątanie. Podczas niego zostają zmapowane pomieszczenia, a mapka od razu pojawia się w programie. Trzeba tu przyznać, że Trouver Finder tworzy mapę pomieszczeń bardzo szybko i niesamowicie precyzyjnie. Wszystko zgadza się z realnym wyglądem mieszkania, nie mam tu żadnych zastrzeżeń.
Trouver Finder może jedynie nie radzi sobie perfekcyjnie z automatycznym dzieleniem pomieszczeń, szczególnie, gdy mamy do dyspozycji nieco bardziej otwarte przestrzenie i szersze przejścia. Nie ma jednak żadnego problemu w tym, żeby taką mapkę sobie dostosować, dołożyć podziały pomieszczeń czy zmienić ich nazwy.
A do czego służy nam ta mapka? Przede wszystkim ułatwia planowanie sprzątania w konkretnych pomieszczeniach. Po wybraniu zakładki Room możemy wybrać, w których pokojach chcemy, żeby Trouver Finder odkurzył. Na podstawie mapki możemy też stworzyć przestrzenie, w których robot ma posprzątać, co sprawdza się szczególnie w przypadku większych zabrudzeń.
Bardzo ciekawą opcją są też możliwości blokowania niektórych obszarów. Możemy bowiem zdefiniować, gdzie robot ma nie odkurzać, w aplikacji są także wirtualne ściany, których robot nie przekroczy. Spodobała mi się też jedna funkcja – dodawanie stref, w których robot ma nie mopować. Tworzą się wtedy obszary, na które Trouver Finder nie wjedzie, ale tylko podczas pracy na mokro. Świetna sprawa!
Ciekawostką jest to, że za każdym razem, gdy robot wykryje dodatkowe pomieszczenia (na przykład po otworzeniu drzwi) lub rozpozna jakieś przeszkody ułożone na trasie pracy, mapka się ponownie zaktualizuje. Pozwala to na bieżąco monitorować trasę pracy, ponieważ w historii oczywiście pojawiają się informacje na temat danego cyklu odkurzania. Podczas sprzątania robot też na bieżąco informuje nas, gdzie się aktualnie znajduje. Objawia się to poprzez pojawianie się na mapce białych linii.
Fajną opcją jest też to, że podczas sprzątania konkretnych pokoi czy stref możemy zdefiniować, ile razy robot ma odkurzyć wybraną powierzchnię. Co prawda do wyboru jest jednokrotne i dwukrotne przejechanie, ale to i tak sporo i nawet w przypadku większych zabrudzeń takie podwójne przejechanie zazwyczaj w zupełności wystarcza.
Inne funkcje aplikacji
Oczywiście, jeśli nie chcemy korzystać z mapki, możemy uruchomić sprzątanie całościowe. Wystarczy wcisnąć jeden klawisz w aplikacji, znajdujący się pod mapką (ewentualnie skorzystać z przycisku na obudowie). Tak samo jest z powrotem do stacji ładującej – możemy skorzystać z drugiego klawisza w aplikacji lub fizycznego na obudowie robota.
Trochę dodatkowych opcji znajdziemy jeszcze w ustawieniach po kliknięciu trzech kropek w prawym górnym rogu. Idąc po kolei, mamy Device Settings, gdzie możemy dostosować głośność i język komunikatów z robota (języka polskiego nie ma 🙁 ), włączyć lub wyłączyć powiadomienia na smartfona o stanie pracy urządzenia oraz zdefiniować, w jakich godzinach robot ma nie pracować. Ciekawostkami są też opcje zwiększania mocy odkurzania po wykryciu dywanów oraz wznawiania pracy po naładowaniu baterii (w przypadku, gdy podczas sprzątania zabraknie energii).
Druga zakładka to Mode Settings, gdzie możemy dostosować moc pracy. Dostępne są cztery tryby: cichy, standardowy, mocny i turbo. Różnią się mocą ssania oraz głośnością pracy. Dostosować możemy także ilość podawanej wody – tu dostępne są trzy wartości. Woda z pojemnika jest bowiem podawana elektronicznie, co zwiększa bezpieczeństwo (nie ma możliwości, żeby podłoga się zalała) i możliwości dostosowywania wilgotności w zależności od sprzątanych powierzchni (na panele czy drewno zalecane są niższe wartości, na płytkach możemy iść na całość ;)).
W kolejnej zakładce mamy planowanie sprzątania. Możemy tu dostosować dni i godziny uruchamiania sprzątania, tryby pracy i podawania wody oraz miejsca, w których robot ma posprzątać. Harmonogramy działają bardzo dobrze, uruchamiają robota dokładnie wtedy, kiedy mu to zleciliśmy.
Dalej jest historia odkurzania. Jest tu lista wszystkich cyklów pracy z informacjami na temat czasu sprzątania, przejechanych metrów kwadratowych, stanie ukończenia sprzątania, jest też mapka pokazująca, które pomieszczenia zostały posprzątane. W ustawieniach znajdziemy także informacje na temat zużycia filtra i szczotek, jest również opcja szukania robota, co ułatwia jego lokalizację.
Reszta ustawień jest już standardowa, powtarzalna w przypadku wszystkich urządzeń dodawanych w Xiaomi Home. Jest więc zmiana nazwy urządzenia i jego lokalizacji, udostępnianie robota innym osobom czy aktualizowanie oprogramowania. Oczywiście razem z Trouver Finder możemy stworzyć różne scenariusze automatyzacji, w zależności od tego, jakie inne sprzęty mamy w mieszkaniu.
Na przykład robot może uruchomić się po zamknięciu drzwi z czujnikiem z zestawu Mi Smart Sensor Set, wstrzymać pracę po zaświeceniu żarówki czy chociażby po wykryciu ruchu przez kamerkę. Możliwości jest wiele, ogranicza nas nasza wyobraźnie, kreatywność i rodzaj połączonych ze sobą urządzeń.
Skuteczność sprzątania
Trouver Finder przez ostatnie dni sprzątał u mnie część mieszkania codziennie. Równo o 10:01 włączał się i odkurzał przedpokój oraz kuchnię. No i trzeba przyznać, że robi to bardzo skutecznie! Na podłodze nie widać żadnych śmieci, nie ma kurzu w zakamarkach, porządek jest utrzymany na najwyższym poziomie.
Odkurzacz sprzątał tylko w części mieszkania, ponieważ chciałem sprawdzić, jak będzie z czystością pozostałych pomieszczeń, gdzie robot sprzątał rzadziej. Różnica jest zauważalna, po 2 dniach widać już delikatne zabrudzenia. Trouver Finder jednak nawet z takimi kilkudniowymi radzi sobie bardzo dobrze. Co więcej – nie ma większych problemów także z przypadkowo (i celowo :P) powstałymi większymi nieczystościami, z wysypanymi produktami spożywczymi czy skrawkami papieru.
A jak z dywanami? Jest nieźle. Przede wszystkim jestem pod wrażeniem, jak łatwo Trouver Finder na nie wjeżdża. Zero problemu, nawet, gdy krawędź jest nieco wyższa.
Dobrze wypada też wyczesywanie i usuwanie większości zabrudzeń, wszelkich okruszków, papierków i dużych oraz średniej wielkości zanieczyszczeń. Nieco gorzej jest przy drobnych elementach i produktach sypkich – część z nich po prostu zostaje we włosiu, szczególnie przy gęstszych dywanach.
Wszystko tak naprawdę zależy więc od rodzaju dywanów. Im są one gęstsze i im wyższe, tym skuteczność sprzątania spada. Przy wykładzinach czy wycieraczkach Trouver Finder radzi sobie za to świetnie. No, pod warunkiem, że będą one odpowiednio dobrze osadzone na podłodze (przyklejone czy chociaż z antypoślizgowym spodem). Inaczej może zdarzyć się przesuwanie lub rolowanie takiej powierzchni. Osobiście notorycznie mam tak z dywanikiem łazienkowym, ale sytuacja powtarza się przy wszystkich robotach, trudno nawet odkurzyć go zwykłym odkurzaczem.
Na pewno na pochwałę zasługuje też sposób jazdy robota. Trouver Finder najpierw przejeżdża dokładnie wszystkie krawędzie, a następnie kawałek po kawałku, przesuwając się o kilka centymetrów, wykonuje ruchy w kształcie litery S. Warto też wspomnieć, że odkurza w bardzo systematyczny sposób – pokój po pokoju. Skończy jeden, dopiero pojedzie do drugiego. Mega sprawa, nie ma tu żadnego chaosu, wszystko jest, jak być powinno.
Mogę więc śmiało powiedzieć, że Trouver Finder jest bardzo skuteczny do utrzymywania czystości podłóg. Odkąd korzystam z robotów sprzątających (a będzie to już z 1,5 roku) widzę, że utrzymanie porządku staje się łatwiejsze. Mimo, że może takie roboty nie są idealne i perfekcyjnie nie wysprzątają tak, jak zrobilibyśmy to ręcznie, to przy cyklicznym, regularnym sprzątaniu, podłogi w ogólnej ocenie będą na pewno bardziej czyste, niż przy odkurzaniu tradycyjnym odkurzaczem raz w tygodniu. Przy intensywnym trybie życia czasem i ten jeden raz ciężko wygospodarować, szczególnie w większych mieszkaniach czy domach. A taki robot sprząta przecież za nas.
Z technicznych aspektów dodam, że Trouver Finder odkurza z wykorzystaniem bezszczotkowego silnika o mocy 33 W i ssaniu na poziomie 2000 Pascali. Całość zasila akumulator o pojemności 2600 mAh. Pozwala to uzyskać średnio około 100 minut pracy. Czas ten skraca się przy odkurzaniu powierzchni skomplikowanych, z wieloma zakrętami i dywanami. Z kolei na prostych powierzchniach, jeszcze przy zmniejszonym trybie ssania, spokojnie osiągniemy jakieś 2,5 godziny pracy.
Po zakończeniu pracy Trouver Finder samodzielnie wraca do stacji ładującej. To, co mnie zaskoczyło, to sytuacja, w której odkurzacz sprzątał poza zmapowanym obszarem, a i tak bez problemu wrócił do stacji. Urządzenie bardzo skutecznie orientuje się w terenie, przez co całkowicie bezproblemowo wraca do ładowarki. Wraca tam jeszcze w przypadku, gdy się rozładuje, wtedy po uzupełnieniu energii pojedzie jeszcze raz tam, gdzie skończył przed rozładowaniem.
Mopowanie czy może odświeżanie na mokro?
Trouver Finder może pracować nie tylko w trybie odkurzania, ale także na mokro. W tym celu korzysta z pojemnika montowanego od dołu. Ma on pojemność 270 ml i producent zaleca, żeby wlewać tam tylko wodę, bez żadnych detergentów. W praktyce wiem, że jak doleje się kilka kropli, tylko dla zapachu, to też nic nie powinno się stać.
Jak już wspomniałem, woda jest dozowana za pomocą dysz i systemu elektronicznego. Różnice w ilości wody na podłodze jak najbardziej widać. Całość działa więc dobrze pod kątem wypuszczania cieczy podczas sprzątania.
W kontekście skuteczności mopowania oczywiście nie ma co oczekiwać jakichś cudów. Jest to bardziej odświeżenie podłogi, przetarcie większych, delikatnych plam oraz zebranie pyłków i kurzu. Nie jest to aż tak skuteczne mycie, jak w przypadku chociażby niedawno testowanego iRobot Braava jet m6, gdzie robot używał więcej wody i wielokrotnie przejeżdżał po sprzątanej powierzchni.
W Trouver Finder mopowanie wygląda dokładnie tak samo jak normalne odkurzanie, czyli przejazd jest pojedynczy, w kształcie litery „S”. Może gdyby odbywało się „w jodełkę”, jak chociażby w przypadku Viomi SE, to całość byłaby bardziej skuteczna. Kto wie…
Podczas mopowania Trouver Finder cały czas też odkurza. Może więc pracować w trybie 2 w 1, co pozwala skutecznie odkurzyć podłogę, a przy okazji delikatnie odświeżyć całość na mokro. Do codziennego sprzątania takie połączenie sprawdza się świetnie.
Podsumowanie
Trouver Finder kosztuje w okolicy 1100-1200 złotych. Co tu dużo mówić, w tej cenie to świetny sprzęt! Bardzo skutecznie odkurzy, przyzwoicie wymopuje, do tego wygląda elegancko i nie ma problemów z orientacją w terenie. Do dyspozycji mamy też świetnie współpracującą, dobrze urozmaiconą aplikację Xiaomi Home, robot świetnie mapuje pomieszczenia i jeździ dokładnie tam, gdzie zaznaczymy w aplikacji.
W Trouver Finder przeszkadzają mi dwie rzeczy. Po pierwsze – nie mamy języka polskiego ani w aplikacji, ani w komunikatach wypowiadanych przez robota. Po drugie – zabrakło wsparcia dla zewnętrznych asystentów, takich jak Google Home czy Amazon Alexa. A szkoda, bo to już byłoby świetne dopełnienie całości.
Jeśli Wam powyższe dwa braki nie przeszkadzają, a zależy Wam na skutecznie działającym robocie sprzątającym, to Trouver Finder będzie świetnym rozwiązaniem. Osobiście bardzo wysoko oceniam ten sprzęt, dzięki czemu jak najbardziej mogę go polecić.
_
KOD RABATOWY DLA CZYTELNIKÓW OIOT.PL
Jeśli jesteście zainteresowani kupnem Trouver Finder, możecie skorzystać z kuponu obniżającego cenę odkurzacza. Wystarczy, że przejdziecie na stronę geekbuying i skorzystacie z kodu M5SY176E – cena zostanie obniżona o 50 złotych.